Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Tak upadają legendy - kiedy pomysł przerasta twórców

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

piątek, 30 czerwca 2017

Tak upadają legendy - kiedy pomysł przerasta twórców

Wybierając się do restauracji, liczycie na zaspokojenie Waszego głodu. Oczekujecie od kucharza smacznego i dobrze przyrządzonego posiłku. Ale co jeśli kucharz nie umie gotować? Stara się odwrócić Waszą uwagę, obiecując Wam pyszne danie. W lokalu słyszycie świetną muzykę, a na talerzu znajduje się cudownie wystrojone jedzenie. Jednak, nawet takie zabiegi, nie zniwelują okropnego smaku. Po prostu czujecie się oszukani. Tak miałem w przypadku "Kong: Wyspa Czaszki".
Jakie są dwie najpopularniejsze kreacje kina amerykańskiego, które swoimi krokami rujnują dzielnice oraz przyśpieszają bicie naszego serca w rytm chrupanego popcornu? Oczywiście to Godzilla i King Kong. W ciągu dekad zostały powszechnymi ikonami filmowymi, bijąc sukcesy kasowe i wspierając handel sprzedażą gadżetów z ich udziałem. Kiedy pierwszą kreaturę możemy określić przerażającym monstrum, tak człekokształtna postać nie jest elementem łatwym do zdefiniowania. Właśnie ten proces próbuje ukazać "Kong: Wyspa Czaszki".  Produkcje tego gatunku są głównie źródłem dostarczenia widzom rozrywki. Tutaj, nie będę ukrywał swojego rozczarowania. Zmarnowanie dużego potencjału oraz naśmiewanie się z widzów oczekujących kasowej produkcji. Momentami film można zaliczyć do parodii gatunku.

Krok pierwszy: Zbieramy drużynę

Samuel L. Jackson, Tom Hiddleston, John Goodman, Brie Larson -  to tylko czwórka znakomitych aktorów. Nie jest zaskoczeniem, że grają oni w pierwszym składzie. Są to doświadczeni aktorzy, których popisy przed kamerami oglądaliśmy wiele razy. Nie można również wymarzyć sobie lepszych warunków do pracy - na wyspie, gdzie liczy się przetrwanie i okiełznanie nieznanego. Jest to idealna okazja do zaprezentowania warsztatu aktorskiego.

Jednak każda orkiestra potrzebuje instrumentów. Dialogi w filmie wypadają fatalnie. Aktorzy nie mają na czym opierać swoich ról. Kilka spostrzeżeń, musi Wam wystarczyć do zrozumienia, kim są prezentowane charaktery. Cała drużyna lepiej wypadłaby na wycieczce turystycznej, niż na nieznanym lądzie. Scenariusz opiera się na wymianie prostolinijnych zdań, ani trochę nie oddających klimatu, który tworzy całe otoczenie. Koszmarnym zabiegiem są również cytaty i pouczenia, poruszające zagadnienia wojny. O ile mogą mieć one urzeczywistnienie w prawdziwym świecie, tak tutaj sprawiają wrażenie ściągniętych od wielu innych filmów o tematyce wojennej. Byłoby to wybaczalne w przypadku niskobudżetowego filmu akcji, lecz nie w remake'u legendy kina. Zwłaszcza, że pomysł na wykonanie rozwijał przed twórcami tysiące możliwości.

Krok drugi: Zaplanujmy każdy krok

Główny zamysł tego filmu jest całkiem dobry. Widzieliśmy już, jak King Kong przemierza Amerykę - gdzie bestia zdana jest na łaskę ludzi. Nieznane ziemie budzą przed monstrum lęk i strach. Instynktownie reaguje na zagrożenie - broniąc się. W najnowszej odsłonie widzimy dużą zmianę. Tym razem to ludzie są intruzem, znajdującym się w domu tytułowego bohatera. Kong jest królem, Kong jest potęgą, Kong jest Bogiem. Władca nie może pozwolić obcym najeżdżać jego ziemię, deprawować poddanych, tym bardziej - nie szanować jego majestatu. Jednak ludzie są ludźmi, więc co im stoi na przeszkodzie?

I wszystko prezentowałoby się wspaniale, gdyby nie ogromna przewidywalność. Budowa scen pokazuje nam w którym momencie mamy spodziewać się zagrożenia i tylko czasami udaje się zaskoczyć widza. Jednak większość ruchów na ekranie jesteśmy w stanie przewidzieć. Dodatkowo wybory bohaterów oraz ich zachowania są całkowicie absurdalne. Jak najszybciej chcę zapomnieć kilka scen, zwłaszcza próby zbudowania dramatycznej chwili, poprzez poświęcenie się jednego z członków załogi. Nie tylko ani trochę nie obchodzi nas prezentowana postać, ale jej  ruch jest zwyczajnie żenujący. Brakuje dyskusji, brakuje energii, brakuje fajerwerków....

Krok trzeci: Obserwujmy

Czemu warto obejrzeć ten film? Widowisko. Większość akcji rozgrywa się na terenach Wyspy Czaszki. Widoki, tło i cała oprawa jest niezapomniana. Możecie nacieszyć oczy nie tylko krajobrazami, ale także drobnymi elementami, zbliżeniami, a nawet efektem wywołanym przez mgłę. Uważnie obserwując kamerę, która prezentuje nam rozległe tereny, możemy doszukać się ujęć artystycznych. Kamera przedstawia podobieństwa człowieka i natury. Jest to miłe wzbogacenie scen. 


Krok czwarty: Słuchajmy

Kolejnym dobrym elementem filmu jest soundtrack. Niestety, zamiast wzbogacać film, jest on próbą odwrócenie uwagi od dialogów. Podczas seansu miałem wrażenie, że kiedy scenarzyści nie mieli pomysłu na prowadzenie rozmowy, zagłuszali ją muzyką. Jednak nie będąc całkowicie surowym - część z nich w przyjemny sposób oprowadza nas po wyspie.

Krok piąty: Znajdźmy bestię

Najlepiej w filmie wypadają milczące charaktery. Obiektywnie jest to osada tubylców i sam Kong (i kilka kreatur, które pojawiają się w filmie przejściowo). Zaczynając od wioski, która jest kolejnym zmarnowanym potencjałem. Wprowadza nam ona do obsady nowe istoty... i to tyle. Na ekranie pojawiają się barwne postacie, tylko po to, żeby zniknąć po kilku ujęciach. Nie dowiadujemy się o nich nic, mimo iż są w stanie wzbudzić zainteresowanie wśród widza.

Zaś król jest najlepiej wykreowanym charakterem. Zepsucie tej postaci nie było możliwe, ponieważ scenarzyści nie mogli mu dać dialogów, poza rykiem i warczeniem. Zaprezentowany jest tutaj klasyczny konflikt postaci Konga, pomiędzy złymi, a dobrymi ludźmi. Dodatkowo dostajemy trochę jego historii oraz widzimy funkcjonowanie postaci we własnym środowisku. Jak na poziom tego filmu, nie mógłbym wymagać niczego więcej. 

Krok szósty: Uciekajmy

Z biegiem lat i wieloma wytworami przemysłu filmowego, oczekiwania widzów uległy zmianom. Nadal szukamy w filmach rozrywki, ale nie chcemy oglądać również czegoś banalnego. Czy warto zobaczyć Konga? Wzrokowo jest to przyjemne widowisko. Jeśli jednak chcecie rozerwać się po ciężkim dniu, wybierzcie inny film, bo przecież udanych tegorocznych produkcji jest już wiele. Tym razem kucharz obiecał rewelacyjny posiłek. Poczułem zapach, nacieszyłem oczy, a po wyjściu z restauracji ze łzami w oczach, poszedłem zjeść kebab -  żeby zapomnieć o moim rozczarowaniu poprzednim posiłkiem.

1 komentarz:

  1. A ja się podpisuje pod każdym słowem złotymi zgłoskami!!! /Mathieu

    OdpowiedzUsuń