Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Oko Saurona, Snake i Dziki Gon - ale gdzie okrągły stół w tym wszystkim?

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Oko Saurona, Snake i Dziki Gon - ale gdzie okrągły stół w tym wszystkim?

Pośród różnorodnych i zachęcających premier filmowych tego roku, całkowicie odwróciłem swoje zainteresowanie produkcją bazującą na legendach arturiańskich. Twórcy z tych opowieści czerpali wyłącznie podstawę, prezentując nam własną interpretację. Cała historia złudnie przypomina genezę superbohatera i jego pierwsze przygody, jednak fabularnie jest to zamknięty wątek, otwierający nowe możliwości w tworzeniu świata. Jedna z premier, której nie powinniście przegapić! Sam prawie popełniłem ten błąd...
 Gra muzyka

Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest soundtrack. Buduje każdą akcję, oddziela wątki, ubarwia sceny i jest miodem dla uszu odbiorcy. Śmiało możecie wydać pieniądze na bilet i przesiedzieć w kinie dwie godziny o zamkniętych oczach - nie będzie to żadna strata w waszym portfelu (aczkolwiek polecam zobaczyć wysiłki aktorów, tak zupełnie przy okazji). Jest to ścieżka dźwiękowa, którą z miłą chęcią odsłucham kilkakrotnie, od początku do końca. Jeżeli nawet nie macie zamiaru oglądać filmu, posłuchajcie go - warto! 

Dziki Gon po godzinach

Ale co nie gra? Moim głównym zarzutem tego filmu jest jedna z postaci. Mianowicie "czarny charakter" - Vortigern. Jest to postać męcząca i bez wyrazu, w przeciwieństwie do ułożonego dla niej scenariusza. Początek prezentuje nam jego tragedię oraz żądze, uświadamiając nam położenie osobowości już w tym momencie filmu. Jude Law nie podołał wyzwaniu narzuconego przez scenarzystów, które swoją drogą, również było zmarginalizowane. Fantastyczna część filmu, o której jeszcze wspomnę, kreuje nam twór demoniczny. W tym wypadku widać zlekceważenie stworzenia "dobrego antagonisty", który według mnie pełni bardzo ważny element całościowy.
Zostań superbohaterem

Charlie Hunnam, w przeciwieństwie, tworzy nam iście wybornego protagonistę. Jak na dobrą genezę przystało, poznajemy cale życie bohatera. Tutaj twórcy rozwiązali to w rewelacyjny sposób. Zamiast oglądać 1/4 filmu o dojrzewaniu i szkoleniu młodego człowieka, wszystko rozgrywa się zaledwie w trzech minutach. Przyswajanie szybko ukazanych elementów życia jest bardzo przystępne, dodatkowo ponownie upiększone świetną oprawą muzyczną. W rezultacie dostajemy główny charakter, który szybko zdobywa naszą sympatię ciętym językiem i postawą życiową.  Charyzma i postawa rozwijanej postaci łatwo pozwalają zapomnieć o kilku drobnych niedociągnięciach, a także "przegięciach" scenariuszowych.

Cięcie - akcja!

Wyjątkową perełką jest tutaj budowa filmu. Jedna scena wprowadza nas w dwa wątki - rozmowę oraz działanie. Słyszymy dialogi bohaterów, między którymi następuje wymiana opinii oraz różne zgryźliwości. Najczęściej dotyczą one planowanej  przyszłości, albo minionej przeszłości. W tym samym momencie rozgrywana jest cała akcja, o której mowa podczas konwersacji. Gwarantuje to niesamowitą dynamikę oraz humorystyczność scen poprzez żywe i bogate dialogi.
Zabrakło Gandalfa

Jeżeli znacie minimum z legend arturiańskich, macie świadomość istnienia merlinów. Magia i fantastyka pełnią w filmie istotną rolę. W większości wiąże się to z dzierżeniem legendarnego Excalibura przez naszego bohatera. Jednak obraz realny w ostatniej części filmu zmienia się całkowicie, wprowadzając nas w świat fantastyki - złudnie przypomina to grę komputerową. W walce finałowej moglibyście doszukiwać się mechaniki ruchów. W ostatnich scenach, również tło spowijające Camelot jest iście bajkowe. Fani takich elementów nie będą zawiedzeni, ale nawet jeśli nie jesteście jej zwolennikami, film ma bardzo wiele do zaoferowania w biegu realnych wydarzeń.
Podchodząc do tego filmu zapomnijcie o materiale źródłowym, który z całą pewnością tutaj znajdziecie, ale nie jest on Wam potrzebny do czerpania radości z seansu. Nie szukajcie okrągłego stołu, ani czarodzieja w niebieskich szatach. Obejrzyjcie dobrą historię, którą serwuje Wam "Król Artur: Legenda Miecza". I chociaż może być oburzająca nadinterpretacja legend, nie umniejsza to oferowanej rozrywce względem akcji oraz dialogów. Jeśli już macie przygotowaną listę filmów, które chcecie zobaczyć w tym roku - przejrzyjcie ją jeszcze raz i zastanówcie się, czy znajdzie się w niej jeszcze jedno miejsce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz