Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Z pozoru zwyczajna przysługa, czyli przerysowany świat intryg i czarnego humoru

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

czwartek, 25 października 2018

Z pozoru zwyczajna przysługa, czyli przerysowany świat intryg i czarnego humoru

Niecały rok po wydaniu książki pdt. "A Simple Favour" możemy oglądać ekranizację powieści Darcy Bell. Ciężko jednoznacznie określić, w którą stronę zmierza prezentowana opowieść. Od dramatu, poprzez thriller, kryminał,operę mydlaną, czy czarną komedię. W tym ostatnim wypada zdecydowanie najlepiej, wszystko dzięki kreacji Anny Kendrick. I chociaż konkurencję robi Gosling, który wybiera się na księżyc (tak słyszałem) - zdecydowanie warto zapoznać się z tą dość enigmatyczną produkcją.



Zacznijmy od kreacje, w które dwie główne aktorki włożyły dużo serca. Blake Lively pojawia się na ekranie, błyszczy - i znika. Tutaj kończy się wstęp, który doskonale sprawdzi się w ramach obyczajówki, czy komedii romantycznej. Przechodzimy w etap dramatu, a także śledztwa po nitce do kłębka. Krok po kroku odkrywamy nowe sekrety, "brudy" w jakich maczała palce bohaterka. I nagle ze zwyczajnej telewizyjnej opowieści wchodzimy w etap serialu, który wraz z końcem sceny wnosi coś nowego do naszej świadomości. To działa, ale potrafi zmęczyć. Tutaj wskazówka - warto brnąć dalej.


Kendrick to zdecydowanie główna gwiazda, która nie jest w centrum uwagi scenariusza. To właśnie jej postać prowadzi nas przez fabułę. Wzorowa, wręcz zbyt doskonała matka, vlogerka i przyjaciółka przechodzi niesamowitą zmianę. Tutaj rodzi się przesadzony aż do bólu, czarny humor. Akcja! Dramat! Odraza! Zbrodnia! - nic się nie liczy, z uśmiechem na twarzy ciągnięty jest monolog postaci. Choćby świat stanął w płomieniach, a kosmici najeżdżali ziemię, liczy się tylko dokończenie sekwencji i niesienie wrednego optymistycznego sarkazmu. Za to ukłony!
Problem pojawia się z zakończeniem. Kiedy już czujemy koniec i akcja zostaje rozwiązana, twórcy mówią nam - NIE! "Ciągniemy to dalej, bo nie pokazaliśmy Wam jeszcze tego i tamtego". Zwrot akcji musi skończyć się zwrotem akcji - to złota zasada kinematografii. Nadaje to totalnego przerysowania naszych postaci, przez co nie możemy traktować tego na poważnie. I po wszystkich łamigłówkach, nawet w dramatycznych scenach nie pozostaje nic innego, tylko się śmiać. Psuje to nieco fabułę, jednak w tym "psuciu" jest pewien urok.

Warto zwrócić uwagę na to, co widzimy. Wykwintność wnętrz, krajobrazy i rozmaite stroje koloryzują cały obraz. Zyskuje na tym strona wizualna, która z pewnością przykuje Waszą uwagę. Z moich spostrzeżeń warto dodać, że chociaż film trwał 2 godziny, miałem wrażenie spędzenia na seansie większej ilości czasu.

Nie wierzcie w tytuł - przysługa nie jest taka zwyczajna, zwłaszcza kiedy podpiera ją sieć intryg i mroków przeszłości. Jeśli znajdziecie chwilę to poświęćcie czas tej produkcji. Z pewnością nie będzie to tegoroczny hit. Nie wiem też, czy jest to pozycja do której będziecie wracać po latach. Jednak kiedy natraficie na tytuł, z pewnością nie wspomnicie tego jako stratę czasu.



Chris

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz