Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: "Arena" - średniak, o którym słyszało niewielu.

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

środa, 28 czerwca 2017

"Arena" - średniak, o którym słyszało niewielu.

Pierwszą rzeczą, o której należałoby wspomnieć jest fakt, że mój kontakt z dziełem Jonaha Loopa był zupełnie przypadkowy. Ot, sytuacja jakich codziennie wiele. W roli głównej wieczór, pilot od telewizora, słodkie lenistwo i kompletny brak ciekawych propozycji dla telewidza. Wtem, nagle pojawia się On. Nazywają go różnie. Średniak, przeciętniak. Czasami padają pod jego adresem słowa, które nie nadają się do umieszczenia w tym tekście. Z początku nasza niechęć wobec niego jest ogromna. Nie chcemy go oglądać, a mimo to nie przełączamy dalej, nie sprawdzamy, co prezentuje kanał, znajdujący się pod kolejnym numerem. Z czasem fabuła nabiera tempa, a my nie możemy oderwać wzroku. Wszystkie nasze zmysły wręcz krzyczą, że jest to słaby film. A mimo to  oglądamy z zapartym tchem i do samego końca z odrobiną śliny na ustach śledzimy zawiłe losy bohaterów. 



Oczywiście jest wiele rzeczy, które mógłbym zarzucić filmowi "Arena".

- W produkcji tej fabuła jest tak przewidywalna, że z powodzeniem zgadywałem 2 lub 3 wydarzenia do przodu.

- Niektóre sytuacje, zaprezentowane w filmie są tak naiwne, że zaczynałem się zastanawiać, czy nie był to celowy zabieg reżysera, który miał wywołać u widza rozbawienie lub zażenowanie - tutaj do wyboru.

- Niepotrzebne epatowanie nagością jednej z głównych bohaterek. Chociaż z drugiej strony, bohaterka imieniem Mila, oprócz smagłego ciała, chyba nie miała nic więcej do zaoferowania widzowi.

- Zbyt krótki epizod wampirzycy żony porwanego strażaka, w której rolę wcieliła się Nina Dobrev. W tym miejscu jednak jest to jedynie moja subiektywna opinia. 


Jednym z fenomenów tego rodzaju filmów jest to, że w trakcie seansu zupełnie nie zwracamy zupełnie uwagi na te wszystkie wymienione wyżej niedoróbki. Osobiście, z ich istnienia zdałem sobie sprawę dopiero po zakończonym seansie. Fabuła prowadzi kinomana za rączkę, a ten nawet nie próbuje wyrywać się ku ruchliwej ulicy dużo lepiej zrealizowanych produkcji. Ja nazwałbym to syndromem "Ukrytej Prawdy". Każdy wie, że aktorzy w tych para-dokumentalnych produkcjach to ludzie zupełnie przypadkowi, a scenariusz pisany jest na kolanie w tramwaju. Jednak zasada "jak już leci, to zostaw" działa tutaj niemal w 100%. Zupełnie tak jak w przypadku filmu "Arena" z 2011 roku.

 Czy polecam oglądać ten film? Tak, jednak na zasadzie "głodny, to zje wszystko". Jak już wspominałem wcześniej, jest to średniak, z którego niedoróbek w trakcie seansu nawet nie będziecie zdawać sobie sprawy.

Wszystkie zdjęcia w serwisie, niepochodzące z niego, umieszczone są w serwisie na prawie cytatu i nie są własnością PrzezProjektor.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz