Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Rodzinny obiad u Avengers? - bezspoilerowo o "Avengers: Intinity War"

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

środa, 25 kwietnia 2018

Rodzinny obiad u Avengers? - bezspoilerowo o "Avengers: Intinity War"

Jedna z najbardziej wyczekiwanych produkcji Marvel Studios na dobre zagościła we wszystkich kinach. I jak na produkcję tej wytwórni przystało, błyskawicznie zmiotła mnie z nóg i podbiła moje fanowskie serce. Filmy, które od 10 lat zachwycały, bądź denerwowały widownie rozmaitymi połączeniami i wspólnymi wątkami, ostatecznie wylądowały w jednym miejscu. Ale kiedy do gulaszu dodamy zbyt dużo rzeczy, czy nie będziemy mieli przesytu?



"Avengers: Infinity War" nie musi przedstawiać nam bohaterów. Nie potrzebujemy rozeznania w ich przeszłości, ani relacjach. Wybierając się na ten film, trzeba założyć, ze widzieliście przynajmniej jeden film z MCU, a to już pozwoli na śledzenie losów jednego z bohaterów, którego znacie. Jednak nie będąc zaznajomionymi w całym uniwersum filmowym, również możecie czerpać przyjemność z seansu. Zwłaszcza za sprawą złoczyńcy, który tym razem nie został zepchnięty na boczny tor, a wręcz błyszczy w blasku fleszy.

Tytuł wspomina rodzinny obiadek. Można to stwierdzić głównie po wywiadach z aktorami i po akcjach promujących 10 lat studia. Film pędzi w zupełnie innym kierunku. Gra toczy się o większą stawkę. Są emocje. Są łzy. I jak w przypadku MCU - jest mnóstwo śmiechu. Relacje bohaterów takich jak Thor (Chris Hemsworth), Doctor Strange (Benedict Cumberbatch), Spider-Man (Tom Holland) , Iron-Man (Robert Downey Junior), Star-Lord (Chris Pratt), czy Rocket Raccon (Bradley Cooper) bawią, w świetnie wybrzmiewającym tonie. Nie są to różnorodne żarty, jak w przypadku "Thor: Ragnarok". Bardziej przypominają poznawanie bohaterów w "Avengers", czy spotkania przyjaciół w "Avengers: Age of Ultron". Oprócz wspomnianych aktorów, cała reszta obsady wypada bardzo dobrze. I tak samo jak w przypadku "Captain America: Winter Solider" reżyserzy znaleźli idealny balans, aby każdy dostał swoje 5 minut, a cała historia została opowiedziana jak należy.

Nie ukrywam, że jestem zachwycony. Dokładnie takiego drużynowego filmu oczekiwałem. Nie możemy narzekać na brak rozmaitych lokalizacji, ponieważ film zachwyca krajobrazami (jak na wytwór green screenu). Jedynie Wakanda rzucała mi się w oczy swoim komputerowym generowaniem.  Co dziwne, nie czułem tego przy seansie "Blach Panther". I chociaż Infinity War dobiegło końca, zdecydowanie do tego etapu jeszcze daleko, a ja już nie mogę się doczekać kolejnej części. Czuć tutaj ogrom całego wszechświata oraz powiązania charakterów. Zdecydowanie warto znać większość filmów Marvel Studios, poczynając od pierwszych solowych przygód Kapitana Ameryki (Chris Evans), kończąc na ważnych eventach jak "Captain Amercia: Civil War". Swoją drogą jeśli czuliście niedosyt po "Thor: Ragnarok", tutaj zdecydowanie go zaspokoicie  ;) Jednak rozrywkę można czerpać bez względu na znajomość wszystkich filmów, która jest opcjonalna, aczkolwiek korzystna ;)

Jutro pojawi się recenzja spoilerowa, gdzie pozachwycam się poszczególnymi scenami oraz przedstawie kilka swoich spekulacji. Podsumowując, czy polecam wybrać się na ten film? Nie spodziewajcie się nic innego, jak wielkiego zbiorowiska bohaterów. Jeżeli podoba Wam się takie rozwiązanie, czy znacie i lubicie chociaż kilku z bohaterów to zdecydowanie polecam. Jeśli podchodzicie sceptycznie do filmów MCU, to nie jest to film, który przekona Was do całego uniwersum. Ale może znajdziecie coś dla siebie ;)

PS. Trailery kłamią, a większość spekulacji i fanowskich teorii się nie sprawdziła ;) No prawie większość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz