Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Avengers w garniturach - recenzja "Gangster Squad"

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

niedziela, 8 kwietnia 2018

Avengers w garniturach - recenzja "Gangster Squad"

Czas przenieść się do 2013 roku, gdzie reżyser znany z m.in. "Zombieland" lub tegorocznego "Venom" zabiera nas w podróż do Los Angeles. Nie jest to jednak podróż do muzycznego "La La Landu", tylko do miasta przesiąkniętego brutalnością, korupcją, narkotykami i fałszerstwem. Witajcie w świecie mafii pod kierownictwem Mick'ego Cohena. Oto "Gangster Squad" (w Polsce wypuszczony ze wspaniałym dodatkiem - Pogromcy mafii) Jednak nie miejcie złudzeń - to nie jest biograficzne dzieło, a kolejne widowisko z udziałem superbohaterów!

Avengers Assemble!

Znalezione obrazy dla zapytania Gangster Squad
Filmy drużynowe nie są już niczym nowym. Jednak ciągle mają magię przyciągania. Pytanie tylko, jak długo? Moim zdaniem, przynajmniej tak długo, jak będziemy widzieć na ekranie chemię między bohaterami. Liczne przykłady udowodniły, że jest to jeden z nadrzędnych celów, który może przyćmić niedociągnięcia fabularne i wszystkie inne "babole". "Pogromcy mafii" balansują na cienkiej linie, chwiejąc się z jednej strony na drugą. Poznajemy kilka faktów z życia bohaterów, które powiedzmy że wystarczają, jednak nie są satysfakcjonujące. Kiedy dwie postacie zabierają większość czasu, reszta jest skaczącym w tle ekranu dodatkiem.

Za to możemy skusić się takimi nazwiskami jak Emma Stone ("La La Land"), Anthony Mackie (Captain America: Winter Solider"), czy Giovanni Ribisi ("Ted"), które wnoszą swoje trzy grosze do fabuły, a po seansie szybko o nich zapominamy. Bez wątpienie główne skrzypce grają tutaj:

- Josh Brolin ("Sin City") - bez wątpienia najlepsza kreacja filmu. Idealnie wpasowuje się w gangsterski klimat. Niezawisły glina, bez zahamowań, jednak wierny swojej odznace. Moim zdaniem równie dobrze wypadłby w roli antagonisty.

- Ryan Gosling ("Drive") - niestety przez cały czas miałem wrażenie, że Ryan przyszedł na plan, pochodził wśród innych, układał sobie plany na wieczór, przy okazji czytając podsuwane mu kwestie. Można powiedzieć tylko tyle, że jest.

- Sean Penn ("The Game") - aktor otrzymał w ręce kreacje antagonisty w której prezentuje się dobrze. Jednak zabijają go kwestie, które są bardzo przeciętne i sztampowe. To bardziej prezentacja ikony z którą muszą zmierzyć się bohaterowie, ale nic ponadto.

Duch oddany

Dla odmiany ogromny plus i ogromna pochwała, zarówno dla scenografów, jak i charakteryzatorów. Klimat bardzo dobrze oddany. Ten największy atut przykuwa oko widza i zachęca do dalszego oglądania. Momentami film próbuje być czymś więcej. Porusza wątek moralności i życiowych wartości, co partaczy równie efektownie jak Gosling swoją rolę. Sam scenariusz oferuję plejadę scen: od zbierania drużyny, po gamingowe wyścigi, aż do kulminacji, gdzie postacie otrzymują dar nieśmiertelności :)

Źle, czy bardzo źle?

Podobny obrazI chociaż chciałoby się westchnąć wyraźnym "meh". Sam seans nie wypadł według mnie najgorzej. Przewidywalność stłumiła jakość wizualizacji, a bohaterowie chociaż nie wykazali się swoimi talentami, nie byli równie irytujący, a po prostu pozwolili na bez wysiłkowe oglądanie filmu. Jeżeli szukacie niezobowiązującego, a ładnie wyglądającego show na nudny wieczór to zachęcam do zapoznania się z tym tytułem. Jednak nie liczcie na nic więcej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz