Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Diablo - przejażdżka na najniższych obrotach

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Diablo - przejażdżka na najniższych obrotach

Przyznam, że uśmiech nie mógł zejść z mojej twarzy, gdy zobaczyłem okładki promujące "Diablo. Wyścig o wszystko". I nie dlatego, że były brzydkie, czy kiczowate - ba, nawet okazały się przystępne dla oka. Ale robienie polskiej wersji "Szybkich i wściekłych"? Jakoś mało przekonujący pomysł. Po premierze zwiastuna moje zdanie uległo zmianie. Bez większych oczekiwań zapowiadał się solidny film rozrywkowy. Szansa na zobaczenie młodszych aktorów z mieszanką tych, których znamy i kochamy. Czy jednak była to dawka emocji na najwyższych obrotach?

Zacznijmy od głównego motywu, którym są przecież wyścigi. Tych jest strasznie mało, a jak już są to jakieś takie mdłe i miałkie. Głównym ich problemem jest brak wzbudzania większych emocji. Wspominając pierwszą część filmowego tasiemca, pamiętam nutkę niepewności przed startem, pot zmieszany z ekscytacją rywali i nieprzewidywalność trasy. Tutaj tego nie było. Kamera oprowadzała nas po torze. Napis z Paint'a, niczym w grze komputerowej, mówił nam o typie wyścigu (wciąż jednym i tym samym). Kierowcy wjeżdżają. Kilka zbliżeń na twarz. Przyciszony głos Mikołaja Roznerskiego. No i po wyścigu. A i nie zapomnijmy, że wprowadzeniem do filmu jest informacja o nielegalnych wyścigach w Polsce. Ciężko dostrzec te elementy, bo te są zaplanowane i zorganizowane, dopiero pod koniec coś rusza. Ale to tak w tle i mimochodem. Za to ciekawiej prezentowała się akcja poza torem wyścigowym.

Ciekawiej, nie znaczy, że dobrze. Historia głównego bohatera jest bardzo prosta i szablonowa. Już zwiastun podaje nam jego motywacje. Nie spodziewałem się ich większego rozwinięcia w filmie. I to była słuszna decyzja. Drugoplanowi bohaterowie nie ratują sytuacji. Wątki nie są rozwijane, a zarówno w dialogi, jak i w relacje wkrada się sztuczność. Wydaje mi się, że większość robi scenariusz, który nie pozwala na wydobycie z niego nic więcej. Kiedy bohater zwierza się dziewczynie z braku pieniędzy na operację siostry - ta w reakcji, od niechcenia i zalotnie rzuca propozycję zatańczenia. Bo czemu nie?

Mistrzostwo dialogowe ląduje w postaci kreowanej przez wspomnianego już Mikołaja Roznerskiego. Ciekawie było zobaczyć aktora w roli czarnego charakteru, a nie w wydaniu komediowym. I starał się, naprawdę, widać, ze próbował. I nawet coś zgrzytało. Ale jego kwestie ograniczały się do rzutu fragmentem z internetowego słownika slangu miejskiego. A dłuższe wypowiedzi były niezrozumiałe poprzez próbę budowania nonszalanckiego stylu. Naprawdę, z trudem rozumiałem co mówi, a wiem, że niektórzy wcale. "C**, d*** i kamieni kupa" - podsumowujący fragment, wyjęty prosto z filmu.


Katarzyna Figura, Cezary Żak, czy Bogusław Linda pojawiają się w filmie dosłownie na sekundy, po to, aby wypełnić ogromne braki w scenariuszu samą obecnością. Więc nie liczcie na ich aktywność. Jedynie więcej czasu dostał Cezary Pazura jako "boss do pokonania w tej grze". I w porównaniu do innych, ta postać prezentuje się najlepiej. Ale to nadal za mało...




Film zabija także przewidywalność. Nie ważne, czy w połowie, czy w końcówce. I jak byłem w stanie wybaczyć całą resztę, tak to dotknęło mnie najbardziej. Wystarczyło kilka inaczej przedstawionych ujęć, a już historia wzbudziłaby większą ciekawość. Produkcja niestety nie wyszła, brakło nielegalnych wyścigów, brakło ciętych ripost, a głównie brakło emocji!!! I zakończenie ewidentnie przewiduje kolejną część. Czy powstanie? Ciężko stwierdzić - podczas seansu w pierwszym weekendzie premiery na sali było bardzo mało osób. Ale jeśli powstanie - pójdę. Tak, mimo tych wszystkich wad i tragedii wybiorę się na ciąg dalszy. Z lekką nadzieją, że wyciągnie wnioski z poprzedniczki i zaserwuje trochę świeżej rozrywki.

Chris

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz