Myślę, że postać Petera Parkera nie jest Wam obca, tak nie on gra główne skrzypce w tej produkcji. Początkowo dostajemy zaserwowaną genezę (znowu?) narodzin bohatera - "ukąszenie pająka", "z wielką mocą..." - ale to już było - ciśnie się na usta. Tym razem wszystko maluje się w innym tle fabularnym, a historia nie traci tempa. Przez co z przyjemnością (i w dobrym soundtracku) oglądamy narodziny nowej gwiazdy. Następnie rozpoczyna się skakanie w wielu wymiarach.
Nie będą zawiedzeni fani komiksów. Pojawia się tutaj plejada postaci - Tombestone (dawno o niem nie słyszałem, więc duży plus), Zielony Goblin, czy Otto Octavius. Jednak nie przedstawiają się dokładnie tak jak ich wzorcowe kreacje. Mamy też Ciocię May, która bardziej przypomina Alfreda, czy nawiązania do filmów jak np. Iron-Man. Rewelacyjne cameo dostaje także nie kto inny, jak Stan Lee. Dodatkowo cała animacja często przybiera komiksowego rozdźwięku, dostarczając widzom rysowanej kreski, czy dymków dialogowych.
Przede wszystkim szaleją tutaj Spider-man'y. Peter Parker z nadwagą. Spider-pig wyjęty rodem z animacji Looney Tunes. Spider Noir, który widzi świat w szarych barwach, czy Spider-bot dla fanów mang. Ich koegzystencja dawkuje świetne wyczucie humoru oraz jedną wielką zabawą konwencją. Animacja nadal zakłada istnienie poprzednich filmów, które opowiadane nam są w telegraficznym skrócie.
Zdecydowanie jest to film dla fanów komiksów, superbohaterów, czy Spider-Mana. Którzy będą pływali w oceanie nawiązań chociażby do internetowych memów. Patrząc jednak z perspektywy widza niezaznajomionego z wszystkimi niuansami, może być mniej zabawnie. Jednak nadal jest to historia o heroizmie i bohaterze zwieńczona solidnym morałem. Naprawdę przeróżne kreacje postaci pozwalają na bezproblemowe rozróżnienie charakterów, dlatego widz bez przygotowania odnajdzie się w tym zwariowanym świecie i otrzyma solidną dawkę rozrywki. Po prostu trzeba to zobaczyć samemu, bo właśnie tak się tworzy animację. I chętnie teraz zapoznałbym się z oryginalny dubbingiem, mimo to nie wykluczam ponownego seansu w kinie ;)
Chris
PS Najlepsza scena po napisach - EVER (bije nawet Capa uczącego nas cierpliwości)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz