Gra muzyka
Pierwszą i najważniejszą rzeczą jest soundtrack. Buduje każdą
akcję, oddziela wątki, ubarwia sceny i jest miodem dla uszu odbiorcy. Śmiało
możecie wydać pieniądze na bilet i przesiedzieć w kinie dwie godziny o
zamkniętych oczach - nie będzie to żadna strata w waszym portfelu (aczkolwiek
polecam zobaczyć wysiłki aktorów, tak zupełnie przy okazji). Jest to ścieżka
dźwiękowa, którą z miłą chęcią odsłucham kilkakrotnie, od początku do końca. Jeżeli
nawet nie macie zamiaru oglądać filmu, posłuchajcie go - warto!
Dziki Gon po godzinach
Ale co nie gra? Moim głównym zarzutem tego filmu jest jedna
z postaci. Mianowicie "czarny charakter" - Vortigern. Jest to postać
męcząca i bez wyrazu, w przeciwieństwie do ułożonego dla niej scenariusza.
Początek prezentuje nam jego tragedię oraz żądze, uświadamiając nam położenie
osobowości już w tym momencie filmu. Jude Law nie podołał wyzwaniu narzuconego przez scenarzystów, które swoją drogą, również
było zmarginalizowane. Fantastyczna część filmu, o której jeszcze wspomnę,
kreuje nam twór demoniczny. W tym wypadku widać zlekceważenie stworzenia "dobrego
antagonisty", który według mnie pełni bardzo ważny element całościowy.
Zostań superbohaterem
Charlie Hunnam, w przeciwieństwie, tworzy nam iście wybornego
protagonistę. Jak na dobrą genezę przystało, poznajemy cale życie bohatera.
Tutaj twórcy rozwiązali to w rewelacyjny sposób. Zamiast oglądać 1/4 filmu o dojrzewaniu
i szkoleniu młodego człowieka, wszystko rozgrywa się zaledwie w trzech minutach.
Przyswajanie szybko ukazanych elementów życia jest bardzo przystępne, dodatkowo
ponownie upiększone świetną oprawą muzyczną. W rezultacie dostajemy główny
charakter, który szybko zdobywa naszą sympatię ciętym językiem i postawą życiową. Charyzma i postawa rozwijanej postaci łatwo
pozwalają zapomnieć o kilku drobnych niedociągnięciach, a także "przegięciach"
scenariuszowych.
Cięcie - akcja!
Wyjątkową perełką jest tutaj budowa filmu. Jedna scena
wprowadza nas w dwa wątki - rozmowę oraz działanie. Słyszymy dialogi
bohaterów, między którymi następuje wymiana opinii oraz różne zgryźliwości.
Najczęściej dotyczą one planowanej
przyszłości, albo minionej przeszłości. W tym samym momencie rozgrywana
jest cała akcja, o której mowa podczas konwersacji. Gwarantuje to niesamowitą
dynamikę oraz humorystyczność scen poprzez żywe i bogate dialogi.
Zabrakło Gandalfa
Jeżeli znacie minimum z legend arturiańskich, macie
świadomość istnienia merlinów. Magia i fantastyka pełnią w filmie istotną rolę.
W większości wiąże się to z dzierżeniem legendarnego Excalibura przez naszego
bohatera. Jednak obraz realny w ostatniej części filmu zmienia się całkowicie,
wprowadzając nas w świat fantastyki - złudnie przypomina to grę komputerową. W
walce finałowej moglibyście doszukiwać się mechaniki ruchów. W ostatnich
scenach, również tło spowijające Camelot jest iście bajkowe. Fani takich
elementów nie będą zawiedzeni, ale nawet jeśli nie jesteście jej zwolennikami,
film ma bardzo wiele do zaoferowania w biegu realnych wydarzeń.
Podchodząc do tego filmu zapomnijcie o materiale źródłowym,
który z całą pewnością tutaj znajdziecie, ale nie jest on Wam potrzebny do
czerpania radości z seansu. Nie szukajcie okrągłego stołu, ani czarodzieja w
niebieskich szatach. Obejrzyjcie dobrą historię, którą serwuje Wam "Król
Artur: Legenda Miecza". I chociaż może być oburzająca nadinterpretacja
legend, nie umniejsza to oferowanej rozrywce względem akcji oraz dialogów.
Jeśli już macie przygotowaną listę filmów, które chcecie zobaczyć w tym roku - przejrzyjcie
ją jeszcze raz i zastanówcie się, czy znajdzie się w niej jeszcze jedno
miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz