Atmosfera odcinka
Coraz bardziej zagęszczająca się atmosfera jest nie tylko
domeną tego odcinka, ale również odcinków na przestrzeni całego sezonu
szóstego… a może i nawet wcześniejszych epizodów. W odcinku rozpoczynającym
sezon siódmy niemal namacalnie wyczuć możemy, że wszystko zbliża się do
ostatecznego rozwiązania. Jest to spora zmiana w porównaniu do początków
przygód naszych bohaterów, w których to wątki działy się niezależnie od siebie
i jedynie epizodycznie się przeplatały. Teraz można powiedzieć, że wszyscy
wiedzą o sobie niemal wszystko. Kiedy jedne rody giną lub desperacko poszukują
zwolenników, inne się jednoczą i wybaczają sobie stare niesnaski. Wszystko to
oczywiście otoczone jest złowrogą aurą zbliżającej się zimy, a wraz z nią wojny
z armią niepokonanych nieumartych. Dopiero co zmartwychwstały król północy
mobilizuje wszystkie siły do walki z siłami zimy, ponieważ jest jednym z
nielicznych bohaterów, którzy widzieli na własne oczy zagrożenie i zdają sobie
sprawę z jego powagi. Czy uda mu się obronić swój lud? Przekonamy się w
następnych odcinkach…
Woźny Samwell Tarly???
Jon nie jest jedynym bohaterem, który zdaje sobie sprawę z
zagrożenia, jakie niesie ze sobą dla całego świata żywych armia nieumarłych.
Niemałym zaskoczeniem jest tutaj fakt, że przybywający do biblioteki Samwell
zamiast maestrem, zostaje woźnym… Fabularnie jest to rozwiązanie poprawne i
stanowić ma początek do wątku, który na pewno odegra dużą rolę w
przygotowaniach (wojnie?) z armią nieuarłych. Na uwagę zasługuje tutaj jednak
co innego. Aby oddać monotoniczność oraz trud pracy Sama, scenarzyści
postanowili odrobinę pobawić się formą przekazu. Poprzez szybko zmieniający
się, mocno pocięty materiał, prezentujący w monotonny sposób sceny pozbywania
się szpitalnych nieczystości oraz innych, nie mniej odrażających prac, sam
miałem wrażenie, jakbym to ja został zmuszony do podobnych prac. Ten fragment
bardzo na plus.
No i ten nieszczęsny Ed Sheeran…
W trakcie dalszego oglądania odcinka dowiadujemy się, że
zaskakująca rola Sama to nie jedyna niespodzianka, jaką przygotowali dla nas
twórcy. Wojownicza Aria Stark spotyka w lesie grupkę żołnierzy. Okazuje się, że
w jej skład wchodzi postać grana przez znanego w ostatnim czasie piosenkarza. Dodatkowym
smaczkiem jest fakt, że nuci ona piosenkę… Pomimo, że Internet zareagował dosyć
negatywnie na obecność tej postaci w pierwszym odcinku siódmego sezonu, to
jednak mi osobiście postać ta zupełnie nie przeszkadzała, a nawet przypadła do
gustu (mimo, że nie jestem ogromnym fanem twórczości Eda). Uważam, że pomimo
faktu, że serial wciąż broni stabilnego poziomu oglądalności znakomitą fabułą,
lokacjami itd., to jednak takie innowacje są potrzebne, aby Gra o Tron nie
stała się po prostu nieopłacalna w produkcji.
Co do Eda Sheerana, jest to piosenkarz znany od kilku ładnych lat, nie tylko "w ostatnim czasie", to, że wydał płytę na której są utwory męczone przez nasze jakże fantastyczne stacje radiowe czy to, że utwory te znajdują się na szczycie przeróżnych playlist nie jest równoznaczne z tym że znany jest "w ostatnim czasie" ;) Jego postać zupełnie gryzie się z klimatem GoT i mimo iż doceniam Eda jako artystę muzycznego, tak zupełnie nie powinien był godzić się na udział w serialu.
OdpowiedzUsuń