Stop schematyczności!
Zapowiedzi "Domu w głębi lasu" mogą wprowadzić w błąd. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Spodziewałem się zwyczajnego horroru o grupie stereotypowych nastolatków. Coś w stylu "Koszmar minionego lata". Ten za to bardziej przypomina "Krzyk" i stanowi wyśmianie gatunku jakim jest film grozy. Fabuła jest schematyczna, jednak to (mam nadzieję) zamierzony cel, który kolejno odhacza elementy wykształtowane przez wspomniany gatunek w ciągu ostatnich dekad. Zdecydowanie nie jest to luźna komedia, jednak nie można tu mówić o seansie wprowadzającym widza w koszmary nocne. Z jednej strony jest to film, który chce pokazać coś więcej, a z drugiej strony to bardzo dobry wybór na urozmaicenie Waszego wieczoru. Czas trwania nie jest zbyt długi, a w ogólnym rozrachunku przyśpieszy bicie serca, a ponadto zaintryguje. W obsadzie możecie ujrzeć znajome twarze m.in. wiecznie drugoplanowej gwiazdy (Richard Jenkins), boga piorunów (Chris Hemsworth), czy jednego z serialowych chirurgów (Jesse Williams).
Skoro już o tragediach mowa, widzieliście nową produkcję "Prawda czy wyzwanie"? Pisałem o niej na blogu stosunkowo niedawno, dlatego nie chcę się powtarzać. Zaciekawionych odsyłam tutaj, a w skrócie powiem, że możecie spożytkować Wasz czas na coś bardziej ambitnego. Jak liczenie ziaren ryżu w torebce, albo napełnianie wanny łyżeczką...
Straszny film
Nie mogę pominąć jednego z filmów, którego ciężko nie znać, chociażby z charakterystycznego wizerunku postaci. W plejadzie gwiazd horroru takich jak: Krammer, Letherface, czy Krueger - Ghostface budzi raczej zabawniejsze skojarzenia. Może to za sprawą parodii, a może po prostu samego scenariusza "Krzyku", który obfituje w tyle absurdów, że ciężko zaliczyć go do horrorów. Film wyśmiewa wszelkie gatunkowe stereotypy, co kumuluje się wraz z kolejną częścią tej filmowej serii. Osobiste odczucia? Zasiadając do seansu pierwszej odsłony nie spodziewałem się nic innego, jak porządnego horroru z dużą dawką emocji. Nie wiem, czy to prawidłowa reakcja, ale wszystkie "dramatyczne" i "przerażające" momenty przyprawiły mnie o uśmiech na twarzy, aniżeli odruchowe zamknięcie powiek. Absurd z jakim uśmiercani są kolejni bohaterowie, jak i same dialogi nie pozwoliły mi na inną reakcję. Mimo wszystko uwielbiam ten film, wraz z jego kontynuacjami - niezależnie czy powstały ze względów finansowych i okazywały się powtarzaniem tego samego schematu, który widzieliśmy w poprzedniej części. Zawsze chętnie powtórzę seans, przegryzając przygotowany popcorn - przynajmniej do czasu kiedy zadzwoni telefon...
Zabawa jak każda inna
Kiedyś wystarczyło pójść do parku rozrywki, czy cyrku. Jednak nadszedł XXI wiek i teraz częściej szukamy ciszy oraz spokoju, izolując się od codzienności. Bo czasami potrzebujemy dnia, żeby zamknąć się w czterech ścianach i nie myśleć o zmartwieniach. Ale co jeśli nawet z tego można zrobić rozrywkę? A jeśli szukanie ucieczki z zamknięcia staje się niesłychaną rozrywką, dlaczego by nie nakręcić o tym filmu? Może dlatego, że ten pomysł nie nadaje się na film - zwłaszcza przy braku zamysłu na fabułę. Jest różnicą jeść ciastko, a patrzeć na zdjęcie ciastka. Tak dokładnie można opisać "Escape Room". Ubiegłoroczna produkcja wykorzystuje jedynie moment popularności, nie oferując zupełnie nic w zamian. Bohaterowie, którzy zostali zamknięci w pokoju zaczynają ginąć. Więc chyba coś poszło nie tak, prawda? Chyba, że nie doczytali informacji na ulotce - nie wnikam... Film próbuje pokazać nam relacje między postaciami, które zupełnie nas nie obchodzą, ba - nawet jedna kreacja nie jest interesująca. W takim wypadku jedynym wyjściem powinny być wymyślne zagadki i kolejne etapy usówania obsady. Jednak sam scenariusz nie oferuje nic ponadto. Krótki film zmienia się w długą męczarnie. Lepiej unikać!
Propozycja na nudę
A wszystko przez te dzieciaki...
Wdzięczna nazwa "Dziewczyny śmierci" nie wróży najbardziej przerażającego filmu. Tym bardziej takim nie jest i nawet nie próbuje udawać. To komedia z elementami horroru. Same nazwiska jak Mila Akreman, czy Adam DeVine mogą sugerować ton produkcji. Poziomem humoru nie unika eskalacji głupoty znanej z różnych parodii. Dla odróżnienia od wszystkich przywoływanych kreacji, tutaj wygląd głównego antagonisty jest wyjątkowo przerażający. Na ile jest to możliwe w zwyczajnej masce, rodem z kreskówek "Scooby-Doo". Film mało znany, bo nie oferuje nic nowego, ale dobrze nada się do odmóżdżającego seansu.
Niania w krainie czarów
Całkiem podobne klimaty oferuje "Opiekunka". Netflixowa produkcja ze stosunkowo prostą fabułą filmu obyczajowego. Nastolatek nie radzi sobie w kontaktach z innymi. Nadal nie zostaje sam w domu, a czas spędza ze swoją opiekunką. Kiedy zapada w sen, wspomniana dziewczyna organizuje spotkania sekty do której należy. Składają oni krwawą... Zaraz co? Yyy... Dobra, może nie podejdzie to pod obyczajówkę, ale sposób prowadzenia fabuły wyklucza zimnokrwisty horror. Opiekunka od pierwszych chwil na ekranie przypomina psychopatkę, a po odkryciu prawdy film przybiera taktykę "Kevin sam w domu". Tylko taką z krwią, absurdem i dreszczykiem. Polecam, bo mimo wszystko to niedługi i przyjemny seans!
Nieważne jaką formę przybiera film, czy stara się nas rozbawić albo przerazić, najważniejsze żebyśmy czerpali satysfakcję z seansu. Przedstawiłem Wam dzisiaj tylko kilka propozycji, które balansują na granicy tych dwóch gatunków. Mam nadzieję, że uratowałem Was przed okropnym widowiskiem, albo zachęciłem do obejrzenia jakiegoś z powyższych tytułów.
Gratuluje świetnego bloga.
OdpowiedzUsuńChętnie podejmę z Tobą współpracę.
Proszę o kontakt na maila:
info@enet.ovh
48 year old Community Outreach Specialist Magdalene Nye, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Scuba diving. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a MR2. Polecane do czytania
OdpowiedzUsuńprawnikow rzeszow
OdpowiedzUsuń