Katalog-blogow.pl PrzezProjektor: Nieustępliwi rodzice i niesfrone córki - "Strażnicy Cnoty" - recenzja

O stronie

Witaj na Przez Projektor! Na tej stronie znajdziesz dłuższe teksty (recenzje, opinie, przemyślenia) związane z filmami i serialami, które pojawiły się na stronie FB. Zapraszam Cię do polubienia profilu na Facebooku - znajdziesz tam aktualne newsy, doniesienia oraz komentarze związane ze światem kina i nie tylko!

piątek, 18 maja 2018

Nieustępliwi rodzice i niesfrone córki - "Strażnicy Cnoty" - recenzja

Majowe premiery to produkcje naszprycowane efektami specjalnymi. Wielkie zwierzaki, superbohaterowie, wybuchy, czy kosmiczne wyprawy - tych elementów możemy spodziewać się podczas wybierania kinowego seansu. Jednak gdzieś w zalewie informacji, recenzji i promocji wspominanych blockbusterów, znajdują się drobne frazy tekstu, które promują zupełnie inne filmy. Jednym z nich jest "zwariowana" komedia - "Strażnicy Cnoty". Mimo wszystko nie zwracajcie uwagi na te frazy i zostańcie przy popularnych zapowiedziach...

Fabuła jest stosunkowo prosta, co zawsze gwarantuje niezobowiązujący seans. Trójka rodziców chce powstrzymać córki przed utratą cnoty, w dniu balu maturalnego. Zwiastun nie wskazywał, że będzie to najlepsza komedia tego sezonu, ale namówił mnie na poświęcenie niecałych dwóch godzin. Największym problemem tej produkcji jest jednak sam trailer. Jeżeli go nie oglądaliście to możecie być rozbawieni niektórymi scenami. Gorzej jeśli to zrobiliście...

Większość zabawnych gagów (praktycznie wszystkie) zostały przedstawione w zwiastunie. Film idzie najgorszą drogą, czyli wydłuża te żarty, dając nam kompletny zarys sytuacji. Nadal możecie rozszerzyć kąciki Waszych ust, ale nie będzie to nic, czego byście już nie widzieli. Fabuła punkt po punkcie przechodzi do kolejnych scen - podobnie jak miało to miejsce w zapowiedzi. Osobiście zacząłem interesować się filmem krótko przed zakończeniem, które w jakiś dziwny sposób nie zostało pokazane w zwiastunie... Ciekawe czemu?

Trzon naszych bohaterów-rodziców stanowi Leslie Mann ("Inna kobieta", "17 Again"), John Cena ("Tata kontra tata", "Siostry") i Ike Barinholtz ("Sąsiedzi", "Siostry"). W tym przypadku są to aktorzy, którzy muszą udźwignąć cały film. A to wychodzi tylko podczas scen z ich wyłącznym udziałem. Relacja nie jest może rewelacyjna, ale biorąc pod uwagę całość - to sprawdza się najlepiej. W przeciwieństwie do młodszej obsady, która moim zdaniem spycha produkcje w dół. Nie, zaraz... Raczej gwałtownie ciągnie ku upadkowi... Zarówno dialogami, jak i samą grą aktorską. W tym wypadku było to zbyt uciążliwe.

Tak szczerze to nic więcej nie mogę powiedzieć o tej produkcji. Momentami mnie rozbawiła, jednak na swój wymuszony sposób (który prawdopodobnie widzieliście w trailerze). Jak zawsze miło zobaczyć Leslie Mann na ekranie, a sam John Cena ma kilka świetnych momentów w swojej ojcowskiej roli. Usłyszałem Taio Cruza, czyli utwór który w komediach pojawiał się dekadę temu. I nie zrozumcie mnie źle - to jest plus. Po za tym nic z całego soundtracku nie zostało w mojej pamięci.
Czy warto iść do kina? Możecie, ale jeżeli nie musicie, to tego nie róbcie. Ewentualnie jak w przyszłości pojawi się na platformach streamingowych, a Wy zobaczycie już wszystkie inne komedie. No chyba, że nie widzieliście żadnej zapowiedzi - wtedy możecie zaryzykować, kto wie, może jakimś cudem poprawi Wasz humor...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz